Rachunek sumienia nastolatka -
Panie Boże, dzięki, że jeszcze masz siłę do takiego grzesznika jak ja... Proszę Cię, spojrzyj łaskawym okiem na moje życie i przebacz mi wszystkie przewinienia. Bardzo mi głupio, że mimo tak wielkiej Twej miłości, nie potrafię dla Ciebie zrezygnować z wielu rzeczy, które prowadzą mnie do grzechu albo same są grzechem. Proszę Cię, daj mi świato, abym w dobry sposób przygotował się do tej spowiedzi i zrobił dobrze rachunek sumienia.
Przede wszystkim chcę Cię przeprosić za to, że nie jesteś w moim życiu na pierwszym miejscu. Jest wiele rzeczy, które są ważniejsze od Ciebie. Mogę powiedzieć, że stały się one dla mnie bożkami. Przepraszam za to, że zbyt wiele czasu spędzam przed komputerem i telewizorem, a tak mało poświęcam na spotykanie się z Tobą. Właściwie w ostatnim czasie ograniczyłem spotkania z Tobą do znaku krzyża przed pójściem spać i do kilku wierszykowanych modlitw wypowiadanych bez zastanowienia nad ich znaczeniem. Wybacz mi, proszę, że sam chcę decydować o swoim życiu. Nie chcę słuchać innych, w tym także i Ciebie. Wydaje mi się to bardziej wygodne i na czasie. Wiem, że w ten sposób siebie uczyniłem bogiem, ale nie lubię, jak ktoś mi rozkazuje i dlatego tym bardziej przepraszam.
Przepraszam też za to, że nie chcę mówić o Tobie, a kiedy już pojawia się Twoje Imię, jest ono raczej wypowiadane przypadkowo lub przy okazji. Przepraszam za wszystkie kawały dotyczące Ciebie i Twoich bliskich i Kościoła, który przecież sam tworzę. Głupio mi, że chcę, aby moi kumple i koleżanki śmiali się z Ciebie, z Twojej Mamy i innych świętych. Nie chcę już tego robić! Proszę Cię, daj tyle siły, abym nie szpanował obrażając Twoje święte Imię. Przepraszam Cię też za wszystkie głupie aluzje, które czyniłem pod adresem Twojego Imienia, a szczególnie te w świńskich dowcipach. Przebacz mi także wszystkie przekleństwa, których jest mi się trudno pozbyć.
Jak widzisz, moje bycie w Kościele też pozostawia wiele do życzenia. Chcę Cię przeprosić za to, że znajdowałem wiele powodów, aby nie być na Mszy świętej w niedzielę. Przepraszam za moje złe zachowanie w kościele, za rozmowy, śmiechy i niszczenie ławek. Głupio mi z powodu tego, że wiele Mszy świętych przestałem poza kościołem paląc z kolegami papierosy. Przepraszam też za to, że oszukiwałem rodziców mówiąc im, że idę do kościoła, a w rzeczywistości szedłem gdzieś indziej.
Nie umiem też dogadać się z rodzicami. Dlatego za wszystkie złości, przekręty, kłamstwa w odniesieniu do nich chce Cię przeprosić. Przepraszam za to, że byłem niesłowny i traktowałem ich jak zło konieczne. Szczególnie, jeśli chodzi o posłuszeństwo im i pomoc w prowadzeniu domu. Przepraszam też, że nazywałem ich staruszkami albo ramolami.
Przebacz mi także, Jezu, wszystkie te wybory, które niszą moje życie. Przepraszam, że mimo składa nego podczas pierwszej Komunii świętej przyrzeczenia, próbowałem pić alkohol i palić papierosy. Wiem, że to jest nierozsądne, ale nie potrafiłem odmówić moim kolegom. Przepraszam też, że myślałem o paleniu trawy, a nawet o samobójstwie. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale nie potrafię zaakceptować różnych rzeczy i dlatego uciekam w to, co mnie niszczy.
Przepraszam za obejrzane filmy z golizną, zdjęcia, a szczególnie za godziny spędzone na surfowaniu w intemecie. Za wszystkie myśli nieczyste i pożądliwe patrzenie na moje koleżanki. Przepraszam za to, że na dyskotekach szukam okazji do tego, aby wyhaczyć dziewczynę i z nią się całować. Przepraszam za te momenty, kiedy traktowałem swoje ciało jak zabawkę, która ma mi przynieść maksimum przyjemności. Przepraszam za każdy przejaw egoizmu.
Jezu, przebacz mi, że chciałam mieć pewne rzeczy tylko dla siebie. Przebacz moje małe kradzieże, szczególnie te, kiedy okradałem swoich rodziców. Za pożyczone i nieoddane rzeczy. Przepraszam, że brałem bez pytania rzeczy moich kolegów. Szczególnie przepraszam za kradzieże, które dotykały moich kolegów, którzy sami zbyt wiele nie posiadają. Przepraszam za chciwość i zazdrość i za to, że ciągle chcę mieć coś więcej.
Chciałbym Cię też przeprosić za wszystkie kłamstwa. Szczególnie za te, które sprawiały, że kradłem moim przyjaciołom dobre imię. Przepraszam za wszystkie obmowy, przechwalania się i kłamstwa rzucane na temat starszych, rodziców i nauczycieli. Przepraszam szczególnie za te małe, z pozoru nic nieznaczące kłamstewka, które miały mnie postawić w lepszym świetle. Przepraszam za ściąganie na sprawdzianach i za okłamywanie nauczycieli. Jezu, przepraszam też za kłamstwa wobec kapłanów na spowiedzi. Za to, że przez wstyd czyniłem poprzednie spowiedzi nieważnymi i świętokradzkimi.
Przepraszam za moją zachłanność, że ciągle chcę brać, a nie dawać. Przepraszam, że w sposób pożądliwy patrzę na osoby i na rzeczy. Przepraszam za moją pazerność na pieniądze i za stracony czas, kiedy chodzę po sklepach pożądając rzeczy, których wiem, że nie mogę mieć.
Przede wszystkim, Jezu, przepraszam Cię za brak miłości do Ciebie i do moich bliskich. Przepraszam Cię za to, że nie mam czasu dla moich rodziców i młodszej siostry, że się z nią kłócę i nie potrafią się z nią dzielić.
Jezu, proszę Cię, niech ten sakrament pojednania będzie dla mnie nowym początkiem, aby chociaż jeden z grzechów udało mi się odstawić na bocznicę do następnej spowiedzi. Jeżeli są jeszcze grzechy, których nie pamiętam, to proszę Cię, pomóż mi je sobie przypomnieć i daj mi łaskę, abym po tym rachunku sumienia potrafił dobrze przeżyć spowiedź, którą za chwilę zacznę. Proszę Cię zabierz strach przed wyznaniem moich grzechów i upadków.
— Rachunek sumienia nastolatki -
Panie Boże, nie wiem, co się w ostatnim czasie ze mną dzieje. Jestem jakaś inna, sama się nie poznaję. Nie chcę krzywdzić innych, szczególnie moich przyjaciół i rodziców, a jednak to robię. Proszę Cię, pomóż mi zrobić dobry rachunek sumienia, ponieważ nie chcę żyć w grzechu, a spowiedź, którą chcę odprawić, jest dla mnie bardzo ważna, gdyż w najbliższym czasie będą się działy w moim życiu ważne momenty.
Po pierwsze, chcę Cię przeprosić, że nie wierzę w Twoją miłość i w to, że Ty ciągle troszczysz się o mnie i nie pozwalasz, aby mi się stała krzywda. Przepraszam za wszystkie lęki i niepokoje o przyszłość. Przepraszam Cię, że były takie momenty w moim życiu, kiedy przestawałam wierzyć, że Ty w ogóle jesteś Bogiem, który ma wpływ na mój los. Przepraszam, że zbyt często pokładałam nadzieję w sobie i innych ludziach. Wybacz mi wszystkie te decyzje, które zostały podjęte bez zapytania, czego Ty chcesz w moim życiu.
Przepraszam Cię za złe słowa, które wychodziły z moich ust. Wybacz mi, że używałam takich słów, które są niegodne dla dziewczyny i w jej ustach brzmią bardzo dziwnie. Nie chodzi tylko o przekleństwa, ale wyrazy dwuznaczne i „świńskie". Przepraszam za to, że w sposób zły mówiłam o chłopakach widząc tylko ich cielesność. Przepraszam, że pojawiły się słowa krytyki względem katechety, który nas uczy i względem nauczania Kościoła.
Nie byłam też kilka razy w na niedzielnej Mszy świętej, a jak już byłam, nie potrafiłam jej przeżyć w sposób właściwy. Przepraszam za brak modlitwy i za złe zachowanie na katechezie. Wybacz mi, że nie zawsze chciało mi się iść na lekcję religii i w pełni w niej uczestniczyć. Przepraszam też, że nie potrafię się modlić sercem, ale powtarzam ciągle wyuczone modlitwy. Wybacz mi, Jezu, że zrezygnowałam ze wspólnoty, która spotykała się przy naszym kościele i za to, że nie było mnie na nabożeństwach.
Przepraszam Cię za moje złe zachowanie względem rodziców. Za grymaszenie, marudzenie, pyskowanie i nieustanny brak zadowolenia, którym ich denerwuję. Przepraszam, że ciągle mam do nich pretensje i mówię im, że źle mnie wychowują. Za łamanie słowa danego rodzicom w sprawie godziny powrotu do domu. Przepraszam, że nie pomagam mamie w prowadzeniu domu. Wybacz mi, że ciągle im wypominam, że moje koleżanki mają lepsze ciuchy. Przepraszam, że traktuję moich rodziców jak bankomat i nie mam czasu z nimi porozmawiać. A szczególnie przepraszam za ostatnią kłótnię, w czasie której powiedziałam ojcu, że wolę iść do domu dziecka niż się z nim użerać.
Przepraszam Cię Jezu, że nie dbam o moje zdrowie, zwłaszcza gdy chcę ubierać się modnie, a nie zwracam uwagi na porę roku. Jezu, w szczególny sposób chcę Cię przeprosić za to, że w nadmierny sposób dbam o swój wygląd, a tym samym zbyt mało jem i odchudzam się tak, że robi mi się niedobrze z głodu. Prze bacz mi, że kilka razy zmuszałam się do wymiotów. Przepraszam Cię za to, że nie akceptuję siebie i swojego wyglądu i na siłę chcę wyglądać inaczej, co odbija się na moim zdrowiu. Przepraszam Cię, że po ostatniej kłótni z mamą myślałam o samobójstwie i o tym, aby się pociąć. Przepraszam za imprezy z alkoholem i papierosami i za niewyspanie.
Jezu, przepraszam Cię za mój wygląd i za strój, którym prowokuję chłopaków, za kokietowanie kolegów mojego brata. Przepraszam Cię za ostatni taniec z moim chłopakiem i za to, że pozwoliłam mu się całować. Przepraszam Cię za czytanie durnych gazet i książek, w których mowa jest o seksie i o tym, że należy zacząć współżycie bardzo wcześnie. Przepraszam też, że pyskowałam na katechezie, kiedy katechetka mówiła o czystości przedmałżeńskiej. Przepraszam za myśli, w których wyobrażałam sobie, że jestem w łóżku ze znanymi aktorami i piosenkarzami.
Przepraszam Cię, Jezu, że nie oddałam mojej koleżance bransolety, którą od niej pożyczyłam już rok temu. Proszę Cię, wybacz mi, że jeżdżę autobusami bez biletu i że raz weszłam na koncert nie płacąc za bilet. Przepraszam, że brałam bez pozwolenia niektóre rzeczy z domu. Szczególnie przepraszam Cię za ten jeden raz, kiedy wraz z kolegą zabrałam bez pytania motor starszego brata. Przepraszam za nieoddanie książki w bibliotece.
Jezu, przepraszam Cię za wszystkie obmowy i oszczerstwa rzucane na innych ludzi. Przepraszam za plotkowanie na lekcjach i zajmowanie się na nich rzeczami niepotrzebnymi. Przepraszam za okłamywanie rodziców i nauczycieli. Przepraszam, że już kilka razy oszukałam panią od wychowania fizycznego, że się źle czuję, a nic mi nie było. Przepraszam za wszystkie kłamstwa dotyczące mojej osoby, poprzez które chcę coś zyskać. Przepraszam też za to, że raz oszukałam mojego chłopaka umawiając się na dyskotekę z jego kolegą. Przebacz mi wszystkie półprawdy, którymi zamydlam oczy swoim rodzicom.
Przepraszam Cię, że ciągle mi mało. Ciągle chcę mieć lepsze oceny i mogę nawet iść po trupach, aby to osiągnąć, że chcę mieć lepsze ciuchy i inne rzeczy. Przepraszam za to, że bardzo często traktuję mojego chłopaka jak zabawkę i nie mówię mu, że jestem z nim tylko na jakiś czas. Przepraszam Cię też za zazdrość, która jest we mnie i której już od kilku lat nie potrafię się pozbyć.
Jezu, za wszystkie moje grzechy chcę Cię przeprosić i w szczery sposób wyznać je na spowiedzi. Pozwól mi, abym tak jak teraz w czasie rachunku sumienia, tak i na spowiedzi, w obecności kapłana, szczerze i bez owijania w bawełnę wyznała wszystkie te grzechy. Przebacz mi i te grzechy, o których Ci mówiłam, a ze zdenerwowania nie wypowiem ich na spowiedzi. Proszę Cię jeszcze raz, daj mi światło i łaskę dobrego przeżycia spowiedzi. A najważniejsze - spraw, aby ksiądz, który będzie mnie spowiadał był wyrozumiały, bym mogła z nim spokojnie porozmawiać o moim życiu.
Wierzę, że mi się uda poprawić przynajmniej niektóre z wymienionych już teraz grzechów.
— Rachunek sumienia młodego człowieka czytającego Biblię —
Boże, biorę do ręki Twój miłosny list i wstyd mi, że tak mało Cię kocham. Na każdej kartce tej świętej księgi widzę, jak Ty bardzo mnie kochasz i jak pytasz mnie o miłość. Najbardziej wstyd mi, kiedy wczytuję się w słowa ogłoszone przez Ciebie na Górze Błogosławieństw. Czytając je widzę, jak bardzo muszę jeszcze dorastać do miłości, o której mówisz. Pozwól mi, Boże, zrobić dobrze rachunek sumienia i stanąć w prawdzie przed Tobą, źródłem miłości, do którego niczym kropla wody do morza chcę wrócić.
Przepraszam Cię, Jezu, za wszystkie chwile, w których nie dawałem świadectwa o Tobie. Szczególnie za te, gdy wstydziłem się przed kolegami przyznać do tego, że jestem wierzący. Przepraszam, że nie klęknąłem, gdy kapłan niósł Twoje Ciało, że nie robiłem znaku krzyża przed kościołem i nie modliłem się przed podróżą i jedzeniem. Przepraszam za wszystkie momenty w szkole, kiedy koledzy śmiali się z Ciebie, Kościoła i wiary, a ja nic nie robiłem, a nawet śmiałem się razem z nimi.
Jezu, przebacz mi wszystkie momenty mojego życia, kiedy pertraktowałem ze złem i zastanawiałem się, czy już popełniam grzech czy nie. Przepraszam Cię za to, iż kierowałem się bardziej prawem niż miłością. Chcę Cię także przeprosić, że starałem się wytłumaczyć swój grzech powołując się na ciężkie i wyjątkowe okoliczności. Kilka razy zdarzyło mi się samemu decydować, co jest złe a co dobre. W takich sytuacjach bardziej polegałem na swoim osądzie niż na tym, co Ty mówisz do mnie w Piśmie Świętym.
Jezu, chcę wyznać też kapłanowi to, że nie szanowałem rodziców i ludzi starszych. Często z kolegami wyśmiewałem się z nich i uważałem za głupich. Przebacz mi, że nie potrafiłem przeprosić moich bliskich, kiedy zawiniłem. Częściej nie odzywałem się do nich niż wyciągałem rękę do zgody. Jest mi tym bardziej przykro, ponieważ tak właściwie to oni cierpieli, a ja uważałem, że mam rację. Dlatego przepraszam za to, że zawsze czekam, na to, aby inni podali mi dłoń.
Przepraszam za wszystkie grzechy nieczystości. Szczególnie za to, że nie potrafię zrezygnować z rzeczy, które mnie ciągną do popełniania tych grzechów. Nie umiem i nie chcę przestać oglądać telewizję i stron internetowych. A nawet, kiedy próbuję, zawsze kończy się na tym, że gdzieś zaczepię o to, co prowadzi mnie do złego. Przepraszam, że z kolegami oglądaliśmy złe czasopisma, które sprawiły, że miałem myśli nieczyste.
Przebacz mi wszystkie moje przechwałki, obietnice i przysięgi, których nie dotrzymałem. Szczególnie biję się pierś za to, że obiecałem sobie, iż każdego dnia będę się modlił i czytał Pismo Święte, a tego nie robiłem. Przepraszam za grzechy mojego języka i za nie potrzebne słowa. Wybacz mi, iż często mówię dla samego mówienia, by pokazać, że mogę coś powiedzieć na każdy temat.
Przepraszam Cię, Jezu, za to, że mściłem się na ludziach, którzy mogli mi pomóc, a nie pomogli i dlatego uczyniłem ich swoimi wrogami. Za wszelkie „podłożone świnie" w szkole i za brak wyrozumiałości dla innych. Przebacz mi, że jestem zamknięty na potrzeby moich przyjaciół, którzy proszą mnie o pomoc. Przebacz mi nienawiść, jaką noszę do osób, które powinny mi okazać miłość, a tego nie robią i za zło, które wyrządziłem moim wrogom.
Przepraszam Cię za wszystko, co robiłem na pokaz. Przebacz mi modlitwę na pokaz w mojej wspólnocie, w której jestem i moje niby-dobre uczynki, np. ubrania dla innych, których nie dawałem z dobrego serca, ale z wyrachowania. Przepraszam też za to, że w modlitwie narzucałem Ci swoją wolę nie prosząc, ale wręcz żądając, przez co całkowicie zapominałem, że Ty jesteś Panem mojego życia.
Przebacz mi niewłaściwy stosunek do rzeczy materialnych. Często bywało tak, że wolałem mieć niż być. Za niewłaściwe przywiązanie do rzeczy materialnych, a szczególnie do mojej komórki i odtwarzacza mp3. Przepraszam też, że oceniałem ludzi po wyglądzie i ilości pieniędzy. Przepraszam, że moim skarbem nie byłeś Ty, ale muzyka i gry komputerowe.
Przepraszam Cię za brak zaufania do Ciebie. Za zbytnią troskę o przyszłość, zamartwianie się i żabie ganię. Przebacz mi, że nie wierzyłem w słowa, które zostały napisane w Ewangelii: Przecież Ojciec niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Przepraszam Cię też za lęk w sercu odnośnie do różnych wydarzeń życiowych: moich przyszłych studiów i pracy.
Przepraszam za sądy o innych, które wypowiadałem nie zastanawiając się nad tym, że mogę nimi ranić. Za wszystkie nieprawdziwe i niesprawdzone informacje, które powtarzałem, a które w złym świetle stawiały innych. Za powtarzanie informacji zasłyszanych w radiu i telewizji o ludziach, który nigdy nie spotkałem. Szczególnie przepraszam Cię za to, co mówiłem o biskupach, kapłanach i siostrach zakonnych. Przepraszam, że widziałem zło u innych, a samego siebie nie chciałem nawet trochę zmienić. Przebacz mi, że nic nie zmieniłem w mojej modlitwie i nada! modlę za mało i byle jak.
Zbyt dużo było w moim życiu łatwizny. Wolałem iść po linii najmniejszego oporu, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę. Nie chciałem pracować nad sobą i dokonywać w swoim życiu zmian. Uważałem się za kogoś lepszego. Wydawało mi się, że jeżeli jestem we wspólnocie działającej przy kościele, to już wystarczy. Przepraszam, że na niektórych kolegów z klasy patrzyłem z pogardą i drwiłem z nich.
Przede wszystkim przepraszam za to, że nie budowałem w pełni swojego życia na Tobie. Nie zawsze byłeś na swoim pierwszym miejscu, a moja hierarchia wartości była nieprawidłowa. Mam nadzieję, że jak wyznam wszystkie te grzechy na najbliższej spowiedzi, dasz mi łaskę lepszego życia Twoim słowem, które jest jak miecz obosieczny i przecina moje życie w każdej jego warstwie. Przebacz, Jezu, i zmiłuj się nade mną! Pozwól mi modlić się słowami psalmu, który jest mi tak bliski...
Zmiluj się nade mną Boże w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego. (Ps 51)
—Rachunek sumienia w oparciu o Hymn o miłości -
Panie Jezu, przychodzę do Ciebie prosząc o łaskę dobrego przygotowania do sakramentu spowiedzi. Proszę Cię, ześlij swojego Ducha i oświeć mnie Jego światłem, abym potrafił spojrzeć na swoje życie i zobaczyć, ile jest w nim miłości. Pozwól, że zacznę od podziękowania za wszystkie przejawy Twojej miłości i za całe dobro, które udało mi się dzięki Twojej pomocy uczynić innym. Nie potrafię kochać i nie potrafię rozróżnić, co jest miłością, a co nigdy nią nie było, dlatego wchodzę w grzech, który zawsze będzie zaprzeczeniem miłości.
Przepraszam Cię, Jezu, przede wszystkim za to, że Ciebie, który jesteś miłością bardzo często pomijam i nie potrafię zrozumieć, że bez Ciebie, Źródła miłości, niczego dobrego nie zrobię. Przepraszam, że pokładam nadzieję w swoich umiejętnościach, zdolnościach i wiedzy, myśląc, że sam z moją wiarą, znajomością języków i przez swoje dokonania jestem w stanie zmienić świat. Przepraszam Cię, że często moje zachowania nie wypływają z miłości, ale są czystym wyrachowaniem. Za wszystkie chwile, kiedy czyniąc dobro innym, całą zasługę przypisywałem sobie.
Przepraszam, że brakuje mi cierpliwości do najbliższych, a szczególnie do mojej schorowanej babci. Przepraszam Cię, że niektórych ludzi nie akceptuję i brak mi pokory, by ich przyjąć z ograniczeniami i wadami, że wymagam od innych więcej niż od siebie. Nie potrafię spojrzeć na drugiego człowieka z miłością wybaczając mu popełnione winy i niedoskonałości względem mnie. Wybacz mi, że uzurpuję sobie prawo do osądzania innych, choć sam nie lubię, jak ktoś mnie osadza.
Przepraszam Cię za wszystkie przejawy zazdrości o ludzi i o rzeczy. Przepraszam, że nie potrafię zaakceptować, że inni mogą umieć więcej niż ja i mogą mieć rzeczy, których ja nie posiadam. Przepraszam za to, że nie doceniam innych, a swoimi umiejętnościami potrafię się szczycić jak paw. Bardzo często chcę być w centrum zainteresowania i pragnę, aby inni mnie szanowali i oklaskiwali. Przepraszam za wszystkie przejawy pychy, gdy nie biorę pod uwagę zdania Boga i innych. Często nie umiem w jasnym świetle zobaczyć prawdy o sobie i wydaje mi się, że oszukuję innych, pokazuję siebie innym niż jestem.
Przepraszam za wszystkie moje bezwstydne zachowania. Za prowokacje, niestosowne rozmowy, myśli, czyny i szukanie różnych podniet. Przebacz mi, że nie potrafię w drugiej osobie zobaczyć piękna, a widzę w niej tylko ciało i czynię je obiektem swego pożądania. Przepraszam Cię za wszystko, co można nazwać nieczystością.
Przepraszam, że nie potrafię zrezygnować ze swoich racji i ciągle chcę stawiać na swoim. Przebacz mi, że zbyt często gniew jest obecny w moim życiu. Przebacz mi, że gniewam się na moich przyjaciół, rodziców i rodzeństwo, szczególnie wtedy, kiedy nie chcą uznać mojej racji. Przepraszam za niepotrzebne emocje, ostre słowa i krzyk. Wybacz mi kłótnie i awantury domowe, w których bardziej chodziło mi o postawienie na swoim niż o dobro innych.
Jezu, wybacz mi brak przebaczenia. Nie umiem darować wyrządzonych mi krzywd. Szczególnie przepraszam za pozbawione miłości milczenie, którym chcę ukarać osoby, które mnie skrzywdziły. Pozwól mi zrozumieć, że miłowanie zaczyna się od przebaczenia. Chcę Cię przeprosić za to, iż małe przewinienia innych pompowałem do wielkich rozmiarów i nawet na modlitwie nie potrafiłem w swej urażonej dumie zapomnieć o nich.
Chcę się przyznać też do tego, że zdarzało mi się cieszyć z nieszczęść innych ludzi, szczególnie tych lep szych ode mnie. Byłem jak hiena, która karmi się padliną ludzkich nieszczęść. Nie potrafiłem cieszyć się z sukcesu innych, ponieważ uważałem, że ten sukces może przyćmić moje osiągnięcia.
Wybacz mi, Panie, że nie patrzyłem na świat pozytywnie i nie dostrzegałem w nim przejawów Twojej miłości, a jeśli mi się to udawało, to tylko przez chwilę. Że traciłem nadzieję widząc wszystko w czarnych kolorach. Przepraszam też, że myślałem o tym, by ze sobą skończyć, kiedy pewne sprawy szły nie po mojej myśli. Zapominałem wtedy o Twojej miłości i wydawało mi się, że nie opiekujesz się mną, a na dodatek przez cierpienie i ból szkolisz mnie jak małego chłopca. Przebacz, że nie było we mnie wytrwałości w dążeniu do celu. Przebacz mi, Jezu, wszystkie złamane obietnice i przysięgi wynikające z mojej słabej woli i braku upartości w dążeniu do celu.
Panie, widzisz jak jestem słaby i jak nie potrafię patrzeć poza czubek swojego nosa. Jestem jak dziecko, które zamiast się rozwijać i dojrzewać w miłości, ciągle pozostaje w pozycji biorcy, który chce, by go kochano, ale nie chce kochać. Proszę, daj mi dojrzeć w miłości, a spowiedź, jaką za chwilę odprawię, niech mi pomoże zostawić mój grzech i iść do Ciebie - Źródła mojej miłości. Bo w niej jestem, poruszam się i żyję. Daj mi dobrze przeżyć sakrament miłości miłosiernej. Dziękuję Ci za ten rachunek sumienia. Niech nigdy nie zapomnę, że Ty jesteś Miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz