piątek, 11 grudnia 2015

Rachunek sumienia nastolatka

Rachunek sumienia nastolatka -

Panie Boże, dzięki, że jeszcze masz siłę do takiego grzesznika jak ja... Proszę Cię, spojrzyj łaskawym okiem na moje życie i przebacz mi wszystkie przewinienia. Bar­dzo mi głupio, że mimo tak wielkiej Twej miłości, nie potrafię dla Ciebie zrezygnować z wielu rzeczy, które pro­wadzą mnie do grzechu albo same są grzechem. Proszę Cię, daj mi świato, abym w dobry sposób przygotował się do tej spowiedzi i zrobił dobrze rachunek sumienia.
Przede wszystkim chcę Cię przeprosić za to, że nie jesteś w moim życiu na pierwszym miejscu. Jest wiele rzeczy, które są ważniejsze od Ciebie. Mogę powie­dzieć, że stały się one dla mnie bożkami. Przepraszam za to, że zbyt wiele czasu spędzam przed komputerem i telewizorem, a tak mało poświęcam na spotykanie się z Tobą. Właściwie w ostatnim czasie ograniczyłem spo­tkania z Tobą do znaku krzyża przed pójściem spać i do kilku wierszykowanych modlitw wypowiadanych bez zastanowienia nad ich znaczeniem. Wybacz mi, proszę, że sam chcę decydować o swoim życiu. Nie chcę słu­chać innych, w tym także i Ciebie. Wydaje mi się to bardziej wygodne i na czasie. Wiem, że w ten sposób siebie uczyniłem bogiem, ale nie lubię, jak ktoś mi roz­kazuje i dlatego tym bardziej przepraszam.
Przepraszam też za to, że nie chcę mówić o To­bie, a kiedy już pojawia się Twoje Imię, jest ono raczej wypowiadane przypadkowo lub przy okazji. Przepraszam za wszystkie kawały dotyczące Ciebie i Twoich bliskich i Kościoła, który przecież sam tworzę. Głupio mi, że chcę, aby moi kumple i koleżanki śmiali się z Cie­bie, z Twojej Mamy i innych świętych. Nie chcę już tego robić! Proszę Cię, daj tyle siły, abym nie szpanował obrażając Twoje święte Imię. Przepraszam Cię też za wszystkie głupie aluzje, które czyniłem pod adresem Twojego Imienia, a szczególnie te w świńskich dowci­pach. Przebacz mi także wszystkie przekleństwa, któ­rych jest mi się trudno pozbyć.
Jak widzisz, moje bycie w Kościele też pozosta­wia wiele do życzenia. Chcę Cię przeprosić za to, że znajdowałem wiele powodów, aby nie być na Mszy świętej w niedzielę. Przepraszam za moje złe zachowa­nie w kościele, za rozmowy, śmiechy i niszczenie ławek. Głupio mi z powodu tego, że wiele Mszy świętych prze­stałem poza kościołem paląc z kolegami papierosy. Przepraszam też za to, że oszukiwałem rodziców mó­wiąc im, że idę do kościoła, a w rzeczywistości szedłem gdzieś indziej.
Nie umiem też dogadać się z rodzicami. Dlatego za wszystkie złości, przekręty, kłamstwa w odniesieniu do nich chce Cię przeprosić. Przepraszam za to, że byłem niesłowny i traktowałem ich jak zło konieczne. Szczególnie, jeśli chodzi o posłuszeństwo im i pomoc w prowadzeniu domu. Przepraszam też, że nazywa­łem ich staruszkami albo ramolami.
Przebacz mi także, Jezu, wszystkie te wybory, które niszą moje życie. Przepraszam, że mimo składa nego podczas pierwszej Komunii świętej przyrzecze­nia, próbowałem pić alkohol i palić papierosy. Wiem, że to jest nierozsądne, ale nie potrafiłem odmówić moim kolegom. Przepraszam też, że myślałem o paleniu tra­wy, a nawet o samobójstwie. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale nie potrafię zaakceptować różnych rzeczy i dlatego uciekam w to, co mnie niszczy.
Przepraszam za obejrzane filmy z golizną, zdjęcia, a szczególnie za godziny spędzone na surfowaniu w intemecie. Za wszystkie myśli nieczyste i pożądliwe patrzenie na moje koleżanki. Przepraszam za to, że na dyskotekach szukam okazji do tego, aby wyhaczyć dziewczynę i z nią się całować. Przepraszam za te momenty, kiedy traktowałem swoje ciało jak zabawkę, która ma mi przynieść maksimum przyjemności. Prze­praszam za każdy przejaw egoizmu.
Jezu, przebacz mi, że chciałam mieć pewne rze­czy tylko dla siebie. Przebacz moje małe kradzieże, szczególnie te, kiedy okradałem swoich rodziców. Za pożyczone i nieoddane rzeczy. Przepraszam, że brałem bez pytania rzeczy moich kolegów. Szczególnie przepraszam za kradzieże, które dotykały moich kole­gów, którzy sami zbyt wiele nie posiadają. Przepra­szam za chciwość i zazdrość i za to, że ciągle chcę mieć coś więcej.
Chciałbym Cię też przeprosić za wszystkie kłam­stwa. Szczególnie za te, które sprawiały, że kradłem moim przyjaciołom dobre imię. Przepraszam za wszyst­kie obmowy, przechwalania się i kłamstwa rzucane na temat starszych, rodziców i nauczycieli. Przepraszam szczególnie za te małe, z pozoru nic nieznaczące kłam­stewka, które miały mnie postawić w lepszym świetle. Przepraszam za ściąganie na sprawdzianach i za okła­mywanie nauczycieli. Jezu, przepraszam też za kłam­stwa wobec kapłanów na spowiedzi. Za to, że przez wstyd czyniłem poprzednie spowiedzi nieważnymi i świętokradzkimi.
Przepraszam za moją zachłanność, że ciągle chcę brać, a nie dawać. Przepraszam, że w sposób pożądli­wy patrzę na osoby i na rzeczy. Przepraszam za moją pazerność na pieniądze i za stracony czas, kiedy cho­dzę po sklepach pożądając rzeczy, których wiem, że nie mogę mieć.
Przede wszystkim, Jezu, przepraszam Cię za brak miłości do Ciebie i do moich bliskich. Przepraszam Cię za to, że nie mam czasu dla moich rodziców i młodszej siostry, że się z nią kłócę i nie potrafią się z nią dzielić.
Jezu, proszę Cię, niech ten sakrament pojedna­nia będzie dla mnie nowym początkiem, aby chociaż jeden z grzechów udało mi się odstawić na bocznicę do następnej spowiedzi. Jeżeli są jeszcze grzechy, których nie pamiętam, to proszę Cię, pomóż mi je sobie przy­pomnieć i daj mi łaskę, abym po tym rachunku sumie­nia potrafił dobrze przeżyć spowiedź, którą za chwilę zacznę. Proszę Cię zabierz strach przed wyznaniem moich grzechów i upadków.

—   Rachunek sumienia nastolatki -

Panie Boże, nie wiem, co się w ostatnim czasie ze mną dzieje. Jestem jakaś inna, sama się nie pozna­ję. Nie chcę krzywdzić innych, szczególnie moich przy­jaciół i rodziców, a jednak to robię. Proszę Cię, pomóż mi zrobić dobry rachunek sumienia, ponieważ nie chcę żyć w grzechu, a spowiedź, którą chcę odprawić, jest dla mnie bardzo ważna, gdyż w najbliższym czasie będą się działy w moim życiu ważne momenty.
Po pierwsze, chcę Cię przeprosić, że nie wierzę w Twoją miłość i w to, że Ty ciągle troszczysz się o mnie i nie pozwalasz, aby mi się stała krzywda. Przepraszam za wszystkie lęki i niepokoje o przyszłość. Przepraszam Cię, że były takie momenty w moim życiu, kiedy prze­stawałam wierzyć, że Ty w ogóle jesteś Bogiem, który ma wpływ na mój los. Przepraszam, że zbyt często pokładałam nadzieję w sobie i innych ludziach. Wy­bacz mi wszystkie te decyzje, które zostały podjęte bez zapytania, czego Ty chcesz w moim życiu.
Przepraszam Cię za złe słowa, które wychodziły z moich ust. Wybacz mi, że używałam takich słów, które są niegodne dla dziewczyny i w jej ustach brzmią bardzo dziwnie. Nie chodzi tylko o przekleństwa, ale wyrazy dwu­znaczne i „świńskie". Przepraszam za to, że w sposób zły mówiłam o chłopakach widząc tylko ich cielesność. Prze­praszam, że pojawiły się słowa krytyki względem kate­chety, który nas uczy i względem nauczania Kościoła.
Nie byłam też kilka razy w na niedzielnej Mszy świętej, a jak już byłam, nie potrafiłam jej przeżyć w sposób właściwy. Przepraszam za brak modlitwy i za złe zachowanie na katechezie. Wybacz mi, że nie za­wsze chciało mi się iść na lekcję religii i w pełni w niej uczestniczyć. Przepraszam też, że nie potrafię się mo­dlić sercem, ale powtarzam ciągle wyuczone modlitwy. Wybacz mi, Jezu, że zrezygnowałam ze wspólnoty, któ­ra spotykała się przy naszym kościele i za to, że nie było mnie na nabożeństwach.
Przepraszam Cię za moje złe zachowanie względem rodziców. Za grymaszenie, marudzenie, pysko­wanie i nieustanny brak zadowolenia, którym ich de­nerwuję. Przepraszam, że ciągle mam do nich pretensje i mówię im, że źle mnie wychowują. Za łamanie słowa danego rodzicom w sprawie godziny powrotu do domu. Przepraszam, że nie pomagam mamie w prowadzeniu domu. Wybacz mi, że ciągle im wypominam, że moje koleżanki mają lepsze ciuchy. Przepraszam, że traktu­ję moich rodziców jak bankomat i nie mam czasu z ni­mi porozmawiać. A szczególnie przepraszam za ostat­nią kłótnię, w czasie której powiedziałam ojcu, że wolę iść do domu dziecka niż się z nim użerać.
Przepraszam Cię Jezu, że nie dbam o moje zdro­wie, zwłaszcza gdy chcę ubierać się modnie, a nie zwra­cam uwagi na porę roku. Jezu, w szczególny sposób chcę Cię przeprosić za to, że w nadmierny sposób dbam o swój wygląd, a tym samym zbyt mało jem i odchu­dzam się tak, że robi mi się niedobrze z głodu. Prze bacz mi, że kilka razy zmuszałam się do wymiotów. Przepraszam Cię za to, że nie akceptuję siebie i swoje­go wyglądu i na siłę chcę wyglądać inaczej, co odbija się na moim zdrowiu. Przepraszam Cię, że po ostat­niej kłótni z mamą myślałam o samobójstwie i o tym, aby się pociąć. Przepraszam za imprezy z alkoholem i papierosami i za niewyspanie.
Jezu, przepraszam Cię za mój wygląd i za strój, którym prowokuję chłopaków, za kokietowanie kole­gów mojego brata. Przepraszam Cię za ostatni taniec z moim chłopakiem i za to, że pozwoliłam mu się cało­wać. Przepraszam Cię za czytanie durnych gazet i ksią­żek, w których mowa jest o seksie i o tym, że należy zacząć współżycie bardzo wcześnie. Przepraszam też, że pyskowałam na katechezie, kiedy katechetka mó­wiła o czystości przedmałżeńskiej. Przepraszam za myśli, w których wyobrażałam sobie, że jestem w łóżku ze znanymi aktorami i piosenkarzami.
Przepraszam Cię, Jezu, że nie oddałam mojej koleżance bransolety, którą od niej pożyczyłam już rok temu. Proszę Cię, wybacz mi, że jeżdżę autobusami bez biletu i że raz weszłam na koncert nie płacąc za bilet. Przepraszam, że brałam bez pozwolenia niektóre rzeczy z domu. Szczególnie przepraszam Cię za ten jeden raz, kiedy wraz z kolegą zabrałam bez pytania motor starszego brata. Przepraszam za nieoddanie książki w bibliotece.
Jezu, przepraszam Cię za wszystkie obmowy i oszczerstwa rzucane na innych ludzi. Przepraszam za plotkowanie na lekcjach i zajmowanie się na nich rzeczami niepotrzebnymi. Przepraszam za okłamywanie rodziców i nauczycieli. Przepraszam, że już kilka razy oszukałam panią od wychowania fizycznego, że się źle czuję, a nic mi nie było. Przepraszam za wszystkie kłam­stwa dotyczące mojej osoby, poprzez które chcę coś zyskać. Przepraszam też za to, że raz oszukałam moje­go chłopaka umawiając się na dyskotekę z jego ko­legą. Przebacz mi wszystkie półprawdy, którymi zamy­dlam oczy swoim rodzicom.
Przepraszam Cię, że ciągle mi mało. Ciągle chcę mieć lepsze oceny i mogę nawet iść po trupach, aby to osiągnąć, że chcę mieć lepsze ciuchy i inne rzeczy. Przepraszam za to, że bardzo często traktuję mojego chłopaka jak zabawkę i nie mówię mu, że jestem z nim tylko na jakiś czas. Przepraszam Cię też za zazdrość, która jest we mnie i której już od kilku lat nie potrafię się pozbyć.
Jezu, za wszystkie moje grzechy chcę Cię prze­prosić i w szczery sposób wyznać je na spowiedzi. Po­zwól mi, abym tak jak teraz w czasie rachunku sumie­nia, tak i na spowiedzi, w obecności kapłana, szczerze i bez owijania w bawełnę wyznała wszystkie te grze­chy. Przebacz mi i te grzechy, o których Ci mówiłam, a ze zdenerwowania nie wypowiem ich na spowiedzi. Proszę Cię jeszcze raz, daj mi światło i łaskę dobrego przeżycia spowiedzi. A najważniejsze - spraw, aby ksiądz, który będzie mnie spowiadał był wyrozumiały, bym mogła z nim spokojnie porozmawiać o moim życiu.
Wierzę, że mi się uda poprawić przynajmniej niektóre z wymienionych już teraz grzechów.

— Rachunek sumienia młodego człowieka czytającego Biblię —
Boże, biorę do ręki Twój miłosny list i wstyd mi, że tak mało Cię kocham. Na każdej kartce tej świętej księgi widzę, jak Ty bardzo mnie kochasz i jak pytasz mnie o miłość. Najbardziej wstyd mi, kiedy wczytuję się w słowa ogłoszone przez Ciebie na Górze Błogo­sławieństw. Czytając je widzę, jak bardzo muszę jesz­cze dorastać do miłości, o której mówisz. Pozwól mi, Boże, zrobić dobrze rachunek sumienia i stanąć w praw­dzie przed Tobą, źródłem miłości, do którego niczym kropla wody do morza chcę wrócić.
Przepraszam Cię, Jezu, za wszystkie chwile, w których nie dawałem świadectwa o Tobie. Szczegól­nie za te, gdy wstydziłem się przed kolegami przyznać do tego, że jestem wierzący. Przepraszam, że nie klęk­nąłem, gdy kapłan niósł Twoje Ciało, że nie robiłem znaku krzyża przed kościołem i nie modliłem się przed podróżą i jedzeniem. Przepraszam za wszystkie mo­menty w szkole, kiedy koledzy śmiali się z Ciebie, Ko­ścioła i wiary, a ja nic nie robiłem, a nawet śmiałem się razem z nimi.
Jezu, przebacz mi wszystkie momenty mojego życia, kiedy pertraktowałem ze złem i zastanawiałem się, czy już popełniam grzech czy nie. Przepraszam Cię za to, iż kierowałem się bardziej prawem niż miło­ścią. Chcę Cię także przeprosić, że starałem się wytłu­maczyć swój grzech powołując się na ciężkie i wyjątko­we okoliczności. Kilka razy zdarzyło mi się samemu decydować, co jest złe a co dobre. W takich sytuacjach bardziej polegałem na swoim osądzie niż na tym, co Ty mówisz do mnie w Piśmie Świętym.
Jezu, chcę wyznać też kapłanowi to, że nie sza­nowałem rodziców i ludzi starszych. Często z kolegami wyśmiewałem się z nich i uważałem za głupich. Prze­bacz mi, że nie potrafiłem przeprosić moich bliskich, kiedy zawiniłem. Częściej nie odzywałem się do nich niż wyciągałem rękę do zgody. Jest mi tym bardziej przykro, ponieważ tak właściwie to oni cierpieli, a ja uważałem, że mam rację. Dlatego przepraszam za to, że zawsze czekam, na to, aby inni podali mi dłoń.
Przepraszam za wszystkie grzechy nieczystości. Szczególnie za to, że nie potrafię zrezygnować z rzeczy, które mnie ciągną do popełniania tych grzechów. Nie umiem i nie chcę przestać oglądać telewizję i stron internetowych. A nawet, kiedy próbuję, zawsze kończy się na tym, że gdzieś zaczepię o to, co prowadzi mnie do złego. Przepraszam, że z kolegami oglądaliśmy złe czasopisma, które sprawiły, że miałem myśli nieczyste.
Przebacz mi wszystkie moje przechwałki, obiet­nice i przysięgi, których nie dotrzymałem. Szczególnie biję się pierś za to, że obiecałem sobie, iż każdego dnia będę się modlił i czytał Pismo Święte, a tego nie robi­łem. Przepraszam za grzechy mojego języka i za nie potrzebne słowa. Wybacz mi, iż często mówię dla sa­mego mówienia, by pokazać, że mogę coś powiedzieć na każdy temat.
Przepraszam Cię, Jezu, za to, że mściłem się na ludziach, którzy mogli mi pomóc, a nie pomogli i dla­tego uczyniłem ich swoimi wrogami. Za wszelkie „pod­łożone świnie" w szkole i za brak wyrozumiałości dla innych. Przebacz mi, że jestem zamknięty na potrzeby moich przyjaciół, którzy proszą mnie o pomoc. Prze­bacz mi nienawiść, jaką noszę do osób, które powinny mi okazać miłość, a tego nie robią i za zło, które wy­rządziłem moim wrogom.
Przepraszam Cię za wszystko, co robiłem na po­kaz. Przebacz mi modlitwę na pokaz w mojej wspólno­cie, w której jestem i moje niby-dobre uczynki, np. ubrania dla innych, których nie dawałem z dobrego serca, ale z wyrachowania. Przepraszam też za to, że w modlitwie narzucałem Ci swoją wolę nie prosząc, ale wręcz żądając, przez co całkowicie zapominałem, że Ty jesteś Panem mojego życia.
Przebacz mi niewłaściwy stosunek do rzeczy ma­terialnych. Często bywało tak, że wolałem mieć niż być. Za niewłaściwe przywiązanie do rzeczy materialnych, a szczególnie do mojej komórki i odtwarzacza mp3. Przepraszam też, że oceniałem ludzi po wyglądzie i ilo­ści pieniędzy. Przepraszam, że moim skarbem nie byłeś Ty, ale muzyka i gry komputerowe.
Przepraszam Cię za brak zaufania do Ciebie. Za zbytnią troskę o przyszłość, zamartwianie się i żabie ganię. Przebacz mi, że nie wierzyłem w słowa, które zostały napisane w Ewangelii: Przecież Ojciec niebie­ski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Przepra­szam Cię też za lęk w sercu odnośnie do różnych wydarzeń życiowych: moich przyszłych studiów i pracy.
Przepraszam za sądy o innych, które wypowia­dałem nie zastanawiając się nad tym, że mogę nimi ranić. Za wszystkie nieprawdziwe i niesprawdzone in­formacje, które powtarzałem, a które w złym świetle stawiały innych. Za powtarzanie informacji zasłysza­nych w radiu i telewizji o ludziach, który nigdy nie spotkałem. Szczególnie przepraszam Cię za to, co mówi­łem o biskupach, kapłanach i siostrach zakonnych. Przepraszam, że widziałem zło u innych, a samego siebie nie chciałem nawet trochę zmienić. Przebacz mi, że nic nie zmieniłem w mojej modlitwie i nada! modlę za mało i byle jak.
Zbyt dużo było w moim życiu łatwizny. Wolałem iść po linii najmniejszego oporu, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę. Nie chciałem pracować nad sobą i dokonywać w swoim życiu zmian. Uważałem się za kogoś lepszego. Wydawało mi się, że jeżeli jestem we wspólnocie działa­jącej przy kościele, to już wystarczy. Przepraszam, że na niektórych kolegów z klasy patrzyłem z pogardą i drwi­łem z nich.
Przede wszystkim przepraszam za to, że nie bu­dowałem w pełni swojego życia na Tobie. Nie zawsze byłeś na swoim pierwszym miejscu, a moja hierarchia wartości była nieprawidłowa. Mam nadzieję, że jak wyznam wszystkie te grzechy na najbliższej spowiedzi, dasz mi łaskę lepszego życia Twoim słowem, które jest jak miecz obosieczny i przecina moje życie w każdej jego warstwie. Przebacz, Jezu, i zmiłuj się nade mną! Pozwól mi modlić się słowami psalmu, który jest mi tak bliski...
Zmiluj się nade mną Boże w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego. (Ps 51)

 —Rachunek sumienia w oparciu o Hymn o miłości -

Panie Jezu, przychodzę do Ciebie prosząc o łaskę dobrego przygotowania do sakramentu spowiedzi. Pro­szę Cię, ześlij swojego Ducha i oświeć mnie Jego świa­tłem, abym potrafił spojrzeć na swoje życie i zobaczyć, ile jest w nim miłości. Pozwól, że zacznę od podzięko­wania za wszystkie przejawy Twojej miłości i za całe dobro, które udało mi się dzięki Twojej pomocy uczy­nić innym. Nie potrafię kochać i nie potrafię rozróż­nić, co jest miłością, a co nigdy nią nie było, dlatego wchodzę w grzech, który zawsze będzie zaprzeczeniem miłości.
Przepraszam Cię, Jezu, przede wszystkim za to, że Ciebie, który jesteś miłością bardzo często pomijam i nie potrafię zrozumieć, że bez Ciebie, Źródła miłości, niczego dobrego nie zrobię. Przepraszam, że pokła­dam nadzieję w swoich umiejętnościach, zdolnościach i wiedzy, myśląc, że sam z moją wiarą, znajomością języków i przez swoje dokonania jestem w stanie zmie­nić świat. Przepraszam Cię, że często moje zachowania nie wypływają z miłości, ale są czystym wyracho­waniem. Za wszystkie chwile, kiedy czyniąc dobro innym, całą zasługę przypisywałem sobie.
Przepraszam, że brakuje mi cierpliwości do naj­bliższych, a szczególnie do mojej schorowanej babci. Przepraszam Cię, że niektórych ludzi nie akceptuję i brak mi pokory, by ich przyjąć z ograniczeniami i wa­dami, że wymagam od innych więcej niż od siebie. Nie potrafię spojrzeć na drugiego człowieka z miłością wy­baczając mu popełnione winy i niedoskonałości wzglę­dem mnie. Wybacz mi, że uzurpuję sobie prawo do osądzania innych, choć sam nie lubię, jak ktoś mnie osadza.
Przepraszam Cię za wszystkie przejawy zazdro­ści o ludzi i o rzeczy. Przepraszam, że nie potrafię za­akceptować, że inni mogą umieć więcej niż ja i mogą mieć rzeczy, których ja nie posiadam. Przepraszam za to, że nie doceniam innych, a swoimi umiejętnościami potrafię się szczycić jak paw. Bardzo często chcę być w centrum zainteresowania i pragnę, aby inni mnie szanowali i oklaskiwali. Przepraszam za wszystkie prze­jawy pychy, gdy nie biorę pod uwagę zdania Boga i in­nych. Często nie umiem w jasnym świetle zobaczyć prawdy o sobie i wydaje mi się, że oszukuję innych, pokazuję siebie innym niż jestem.
Przepraszam za wszystkie moje bezwstydne za­chowania. Za prowokacje, niestosowne rozmowy, myśli, czyny i szukanie różnych podniet. Przebacz mi, że nie potrafię w drugiej osobie zobaczyć piękna, a wi­dzę w niej tylko ciało i czynię je obiektem swego pożą­dania. Przepraszam Cię za wszystko, co można na­zwać nieczystością.
Przepraszam, że nie potrafię zrezygnować ze swoich racji i ciągle chcę stawiać na swoim. Przebacz mi, że zbyt często gniew jest obecny w moim życiu. Przebacz mi, że gniewam się na moich przyjaciół, ro­dziców i rodzeństwo, szczególnie wtedy, kiedy nie chcą uznać mojej racji. Przepraszam za niepotrzebne emo­cje, ostre słowa i krzyk. Wybacz mi kłótnie i awantury domowe, w których bardziej chodziło mi o postawie­nie na swoim niż o dobro innych.
Jezu, wybacz mi brak przebaczenia. Nie umiem darować wyrządzonych mi krzywd. Szczególnie prze­praszam za pozbawione miłości milczenie, którym chcę ukarać osoby, które mnie skrzywdziły. Pozwól mi zro­zumieć, że miłowanie zaczyna się od przebaczenia. Chcę Cię przeprosić za to, iż małe przewinienia in­nych pompowałem do wielkich rozmiarów i nawet na modlitwie nie potrafiłem w swej urażonej dumie zapo­mnieć o nich.
Chcę się przyznać też do tego, że zdarzało mi się cieszyć z nieszczęść innych ludzi, szczególnie tych lep szych ode mnie. Byłem jak hiena, która karmi się pa­dliną ludzkich nieszczęść. Nie potrafiłem cieszyć się z sukcesu innych, ponieważ uważałem, że ten sukces może przyćmić moje osiągnięcia.
Wybacz mi, Panie, że nie patrzyłem na świat pozytywnie i nie dostrzegałem w nim przejawów Two­jej miłości, a jeśli mi się to udawało, to tylko przez chwilę. Że traciłem nadzieję widząc wszystko w czarnych kolo­rach. Przepraszam też, że myślałem o tym, by ze sobą skończyć, kiedy pewne sprawy szły nie po mojej myśli. Zapominałem wtedy o Twojej miłości i wydawało mi się, że nie opiekujesz się mną, a na dodatek przez cier­pienie i ból szkolisz mnie jak małego chłopca. Prze­bacz, że nie było we mnie wytrwałości w dążeniu do celu. Przebacz mi, Jezu, wszystkie złamane obietnice i przysięgi wynikające z mojej słabej woli i braku upartości w dążeniu do celu.
Panie, widzisz jak jestem słaby i jak nie potrafię patrzeć poza czubek swojego nosa. Jestem jak dziec­ko, które zamiast się rozwijać i dojrzewać w miłości, ciągle pozostaje w pozycji biorcy, który chce, by go kochano, ale nie chce kochać. Proszę, daj mi dojrzeć w miłości, a spowiedź, jaką za chwilę odprawię, niech mi pomoże zostawić mój grzech i iść do Ciebie - Źró­dła mojej miłości. Bo w niej jestem, poruszam się i ży­ję. Daj mi dobrze przeżyć sakrament miłości miłosier­nej. Dziękuję Ci za ten rachunek sumienia. Niech nigdy nie zapomnę, że Ty jesteś Miłością.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz